sobota, 1 sierpnia 2015

Rozdział 1

      Droga numer siedemdziesiąt trzy nie była tej nocy zbytnio przyjazna. Tak naprawdę, nigdy nie była przyjazna czy przyjemna, półmetrowe dziury i powybrzuszany asfalt, nawet najlepsi kierowcy tego nie lubią.
      Niebieski Cooper 5 podskakiwał na każdym wyboju, co za tym idzie, kierowca również podskakiwał, pomimo zapiętych pasów.
      Jenna zacisnęła blade dłonie mocniej na kierownicy. Dostała ten samochód od chrzestnego, który wychwalał go pod niebiosa. Jenna wiedziała jednak, że chrzestny pracuje w komisie samochodowym i potrafił zachwalić nawet starego Golfa.
      Darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby, a darowanego Coopera nie bierze się na jazdę próbną. Tak powinno brzmieć całe przysłowie.
      Szare niebo, niespokojne jak wzburzone morze, raz po raz było rozjaśniane przez błyskawice. Ulewa nie miała najmniejszego zamiaru dać sobie spokoju, bo dawała z siebie wszystko, co mogła. Nie wyłączając gradu, odbijającego się od maski Coopera.
      Jenna nie była zbytnio doświadczonym kierowcą, w każdym razie, tak mawiał jej ojciec.
      „Zabijesz się w tym aucie” dopowiadał. „Na pewno nie wolisz jeździć rowerem?” pytał zawsze sekundę później.
      Dwa lata po zrobieniu prawa jazdy Jenna nie bała się już żadnych rond czy skrzyżowań. Czuła się pewnie za kółkiem. Na tyle pewnie, żeby samodzielnie jeździć w najdalsze drogi.
      Aktualna droga nie była jedną z tych dalekich, należała do znajomych i w miarę krótkich. Od rodzinnego domu do własnego mieszkania. Jedyną nieprzyjemną częścią była właśnie droga siedemdziesiąt trzy.
      Jenna włączyła najszybsze obroty w wycieraczkach i podgłośniła radio, gdzie aktualnie jakaś kobieta zdzierała sobie gardło na wysokich nutach. Prawdę mówiąc, nie brzmiała źle.
      Szyby Coopera parowały pomimo sprawnych nawiewów.
      „Musisz kochać swój samochód, wtedy on będzie kochał ciebie” mruczał chrzestny, wciskając Jennie kluczyki.
      Jeśli to prawda, to jej samochód właśnie ją zdradzał.
      Jenna pochyliła się, żeby przetrzeć szybę rękawem bluzy. Dziewczyna już miała z powrotem oprzeć się o skórzany fotel, gdy zabrudzenie w rogu szyby przykuło jej uwagę. Szybko okazało się, że to nie zabrudzenie, a napis.
     
Pomóż mi.

      Oczywiście, jako pierwsza w głowie Jenny pojawiła się scena z horroru, gdzie po zobaczeniu dziwnych napisów, bohater jest w jakiś sposób zabijany. Ona naprawdę nie chciała skończyć z siekierą w głowie, albo nożem wystającym z klatki piersiowej.
      Zaraz potem przypomniała sobie o swym ojcu, rodzinnym żartownisiu. Była prawie pewna, że to on pobazgrał jej po szybie, zupełnie jak ona jemu, gdy była mała. Jedyna różnica była taka, że ona wypisywała mu słowa, jak „Gupol” albo „Zgredek”, a nie mrożące krew w żyłach prośby o pomoc.
      Starła napis palcami, które następnie wytarła w spodnie.
      Jenna nie lubiła głupich żartów prawie tak bardzo, jak odgłosu przeżuwania ciągutek i przesuwania widelcem po talerzu. Jednak czasem trzeba z czymś żyć, nawet jeśli się tego nie cierpi.
      Dojazd do mieszkania zajął Jennie niecałe pół godziny. Zaparkowała na wynajętym przez siebie miejscu parkingowym, wynajmowanie naprawdę jej się opłacało i oszczędzało godziny tygodniowo, które straciłaby na szukaniu miejsca wokół budynku, następnie wdrapała się po schodach na drugie, ostatnie, piętro. Mieszkała w czymś pomiędzy apartamentowcem, a blokiem, sama nie umiała znaleźć odpowiedniego na to słowa. Kiedyś razem z matką stwierdziły, że zaczną budynek nazywać „blokowcem”, połączenie dwóch słów przyjęło się w ich rodzinie.
      Jenna zamknęła za sobą drzwi mieszkania, skopała buty i ruszyła prosto do łazienki. Brakowało jej czasem kota, którego miała u siebie przez pół roku. Pewnego dnia odwiedziła ją siostra i bezceremonialnie zabrała ze sobą Małpę.
      Małpa, tak właśnie nazywał się kot. Jenna wiedziała, jakie to okropne, ale nie reagował na nic innego, oprócz tego głupiego imienia nadanego mu oprzez jej ojca.
      Później siostra zadzwoniła z wyjaśnieniami, że Jenna nie ma przecież wystarczająco czasu, żeby dawać Małpie wystarczająco dużo miłości. I tak właśnie siostra ukradła jej kota.
      Gorąca woda bezproblemowo lała się z przysznica, niestety problem stanowiło to, że zostawała w brodziku. Jenna wiedziała, że przyczyną są jej czarne włosy, które już kiedyś zapchały odpływ. Będzie musiała znowu zadzwonić do ojca. Oczywiście, wierzyła w kobiecą siłę, sama mogłaby zająć się swoim odpływem, ale po co, skoro mógł to zrobić ktoś inny. 
      Jenna nie była leniwa, miała w sobie naprawdę dużo zapału i ambicji, jak to mówili jej wykładowcy. Prościej powiedzieć, że była po prostu brzydliwa. Nawet jeśli chodziło o jej własne włosy.
      Dziewczyna owinęła się ręcznikiem, żeby chociaż trochę ochronić się przed arktycznym chłodem łazienki, który zawsze atakował ją po wyjściu z zaparowanej kabiny, i opuściła prysznic. Fioletowy dywanik z frędzlami oddzielił jej bose stopy od płytek.
      Jenna odgarnęła włosy z oczu i wzięła do ręki elektryczną szczoteczkę, po czym stanęła przed zaparowanym lustrem.
      Szczoteczka wypadła jej z rąk, potoczyła się po płytkach aż pod samą kabinę.
      Lustro było zapisane pochyłym, nierównym pismem.

pomóż mi pomóż mi pomóż mi pomóż mi pomóż mi pomóż mi pomóż mi pomóż mi pomóż mi pomóż mi pomóż mi pomóż mi pomóż mi pomóż mi pomóż mi pomóż mi pomóż mi pomóż mi

      Jenna sama nie wiedziała, jak w tak szybkim tempie udało jej się założyć koszulkę do spania z nazwą zespołu, a potem przebiec pół mieszkania i zanurkować pod kołdrę w niedźwiedzie, które nosiły okulary przeciwsłoneczne. Nakryła się aż po czubek głowy, gdyby mogła, najchętniej by po prostu znikła, przeniosła się do innego miejsca.
      Jednak nie mogła, więc tylko siedziała, bojąc się ruszyć.
      Jenna słyszała o ludziach, którzy mieli do czynienia ze zjawiskami paranormalnymi – dziwnymi dźwiękami, poruszającymi się meblami i trzaskającymi drzwiami. Sama nie spotkała się z niezwykłymi zjawiskami, szczerze miała nadzieję, że tak pozostanie aż do końca, aż do śmierci, kiedy to sama stanie się niewytłumaczonym dla żywych zjawiskiem.
      Kiedyś wujek oszukał ją, że ich strych jest nawiedzony. Oczywiście dała się nabrać, weszła na samą górę, a sekundę potem jej ojciec wyskoczył na nią zza szafy. Nie przestraszyłaby się, gdyby nie jeden mały szczegół – miał na sobie prześcieradło uplamione sosem pomidorowym
      Jednak to było dużo straszniejsze niż stary sos pomidorowy.
      Jenna wytknęła głowę spod prześcieradła. Miała nadzieję, że nie wejdzie w nią żaden demon, który sprawi, że będzie rzucała się po łóżku i przekręcała głowę o trzysta sześćdziesiąt stopni. Chociaż, szczerze mówiąc, ta druga umiejętność byłaby naprawdę imponująca.
     Co, jeśli miała zwidy? Może napisy były tak naprawdę smugami na lustrze, które jej mózg dziwnie odebrał? W końcu nie czyściła lustra tyle czasu, że ono samo mogło błagać o pomoc.
      Jenna zrzuciła z siebie kołdrę i podniosła się z łóżka. Deszcz uderzał w okna, co wprowadzało jeszcze gorszą atmosferę, niemalże jak z taniego horroru.
      Dojście do łazienki zajęło jej równe piętnaście sekund, w tym dłuższe przystanki i zawahania. Zamierzała wejść do pomieszczenia powoli, ale skończyło się na tym, że wpadła do niego tak szybko, jakby faktycznie miała w sobie demona. Albo ducha byłego kierowcy rajdowego, który teraz wyżywał się na niewinnych ludziach.
      Lustro było pokryte parą. I tylko parą.
      Jenna odetchnęła głęboko, wdychając woń jabłkowego odświeżacza powietrza, i podeszła bliżej do tafli. Spoglądała na nią tylko własna, rozmazana twarz.

5 komentarzy:

  1. Jak zwykle cudownie, czekam na 2 rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Tajemniczo, intrygująco i przede wszystkim zapowiada się na coś oryginalnego. Czytając twoje poprzednie opowiadania i porównując z tym, co przeczytałam teraz, trzeba przyznać, że czas i ćwiczenia robią swoje :) czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytając po ciemku można czuć ten dreszczyk :-D
    Orginalne i wciągające z klimatem ��

    OdpowiedzUsuń
  4. Niesamowicie oczarował mnie twój styl pisania! Ironiczny, pół-żartobliwy, konkretny. Sama chciałabym tak pisać, niestety przywiązuję większą wagę do wydarzeń, a nie do przemyśleń. Podoba mi się również fabuła. Intrygująco, tajemniczo, tak, jak powinno być. Czy Jennę śledzi jakiś mityczny stwór? A może duch? Uwielbiam fantastykę, a ty piszesz jak zawodowa pisarka. Jest bardzo oryginalne. Przyznam, że rzucił mi się w oczy twój nagłówek. Zajmuję się robieniem szablonów na blogi, jeśli będziesz chciała dopracować swój blog, z chęcią się tym zajmę.
    Idę przeczytać kolejny rozdział, świeżo wstawiony jak widzę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarze oraz zadeklarowanie się, jako moja czytelniczka! :D Również wielkie dzięki za miłe słowa, które są naprawdę motywujące. Pisanie dla takich czytelników to sama przyjemność 8)

      Usuń